Prakingowy zawrót głowy
Janina Wilczyńska 2010-02-09

Jednak miejsc wolnych na budowę jest niewiele. W dzisiejszych czasach prawie każda rodzina posiada samochód, często są dwa. Właściciele samochodów, którzy nie są szczęśliwcami mają nie lada orzech do zgryzienia (szczęśliwcami nazywam właścicieli pojazdów, mających miejsca na parkingach społecznie strzeżonych). Nie mają gdzie stawiać swoich pojazdów, więc stawiają gdzie tylko się da. Stawiają nagminnie pod wejściami do klatek schodowych. I dobrze niech sobie stawiają, jak nie mają gdzie?
Problem w tym, że swoimi pojazdami zastawiają wąskie chodniki pod wejściem do bloków, co w konsekwencji jest zmorą dla służ miejskich. Karetki Pogotowia nie mogą przedostać się do chorych. Z cudem graniczy podjazd "śmieciarek" pod komory zsypów mieszczących się w budynkach.
Najczęściej, to już nie rzadkość, kiedy podjeżdżająca karetka pogotowia, "śmieciarka", nie mogą się przedostać przez samochody osobowe włączają alarm i wyją. Wtedy na nogi stawiają mieszkańców osiedla.
Ba, panowie ze służb czyszczących, kiedy mają problem z podjazdem, zabierają pełne kontenery śmieci i dowożą do pojazdu, nawet kilkadziesiąt metrów, po czym puste kontenery pozostawiają w tym miejscu. Panie sprzątające nasze bloki muszą pchać te puste kontenery z powrotem do komór zsypowych.
Pytam - czy do ich obowiązków należy pchanie ciężkich kontenerów?
Kiedyś zapytałam pana od śmieci siedzącego za kierownicą samochodu, dlaczego nie poprosi służby gminnej o pomoc, by spisali uciążliwych kierowców, machnął tylko ręką. Myślę, że gdyby służby współpracowały ze sobą, można by uniknąć wielu problemów, a spisani kierowcy nie tarasowaliby może więcej wąskich chodników osiedlowych.
Tam gdzie mieszkamy jest trochę miejsc parkingowych. Są one trochę oddalone od miejsca zamieszkania kierowców, ale oni wolą tarasować chodniki, utrudniać życie mieszkańcom niż dochodzić do swoich samochodów. Niektórzy właściciele swoje samochody zaczynają ustawiać pod placem zabaw, tuż pod siatką, przy wejściu do ogrodu. Nikt ze służb gminnych, ani Policja nie reaguje na to zjawisko. Szkoda. Bo tak naprawdę nie wiadomo, dlaczego? I dla kogo są nasze służby miejskie.
Najgorzej bywa w dniach 1-3 listopada. Nasze podwórko w pobliży wielkiego cmantarza jest całkowicie rozjeżdżone przez pojazdy, a cwaniaczki (małolaty) mają niezły zarobek z pobierania opłat za postawiony pojazd. Kierują ruchem na naszym podwórzu i wymuszają haracz.
Niejednokrotnie zwracałam na to uwage spacerującym stróżom prawa, niestety bezskutecznie.
Uważam, że ktoś z władz samorządowych powinien pomyśleć o budowaniu parkingów na osiedlach, wszak parkingi nie są dziś luksusem a koniecznością. Lokalni włodarze powinni pomagać i umożliwiać zorganizowanym grupom w tworzeniu nowych miejsc parkingowych, a nie jak dotychczas utrudniać. Po to mamy gminy, płacimy podatki, by kierowcy nie mieli parkingowego zawrotu głowy.
TWOIM ZDANIEM
Taka Warszawa w obiektywie J. Urbaniaka




... nie tylko od święta

Rogale marcińskie
Efekt Φ


Redakcja - Kontakt - Napisali o nas - Nasze bannery | |||||||||||||
Copyright © 2002-2021 Wydawnictwo Internetowe Album Polski | ![]() | Powered by | ![]() | ||||||||||
Wszystkie prawa zastrzeżone. |